Forum www.oczekiwanie.fora.pl Strona Główna www.oczekiwanie.fora.pl
Biblistyka, teologia, filozofia, kreacjonizm
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Baju,baj -bajki,opowiadania

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oczekiwanie.fora.pl Strona Główna -> poezja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koralik
Pulkownik



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:23, 17 Mar 2012    Temat postu: Baju,baj -bajki,opowiadania

- Dlaczego wszyscy tutaj sa tak szczesliwi, a ja nie ?
- Dlatego,ze nauczyli sie widziec dobro i piekno wszedzie -
- odparl Mistrz.
- Dlaczego wiec ja nie widze dobra i piekna ?
- Dlatego ,ze nie mozesz widziec na zewnatrz siebie tego,
czego nie widzisz w sobie.

A.de Mello


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aga.ta
kapral



Dołączył: 26 Mar 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:54, 17 Mar 2012    Temat postu:

Moze krótkie opowiadanko?

Przygnieciona szarością i niewiarą siedziałam w parku na ławce, trwając w duchowym bezruchu. Liście spadające z drzewa zdawały się żyć jakimś tajemnym życiem i w swoim szeleście szeptały mi kłamstwa o mnie. Były uszczypliwe i złośliwe, jakby żyły, a przecież nie było w nich już życia. Żałosny obraz jesieni pokazywał mi żal mojej duszy, smutek, rezygnację, zastój…
– Nie ma w tobie nic dobrego - szeptały liście. - Masz tylko złudzenia. Twój świat sypie się tak, jak my. Myślisz, ze żyjesz? – szeleszczące chichoty ogarniały mnie. Chciałam się uspokoić, ale samo słowo „spokój” mogło być już bardzo niepokojącym określeniem.
– Co byś zrobiła – pytały kołysząc się w jesiennym wietrze – gdyby okazało się, że wszystko wokół ciebie jest jednym wielkim kłamstwem i ty sama też?
Z wymuszonym uśmiechem cicho wyszeptałam „Sens… sens… sens…”, a one wszystkie wzbiły się wysoko niesione wiatrem i zdawały się głośno śmiać.
– Co ty właściwie robisz, kim ty właściwie jesteś? Sens? Jaki? Gdzie? – opadły z wiatrem w doł, jakby ktoś kazał im milczeć.
Siedziałam długo na ławce w tej szarości. Wiatr ustał. Patrzyłam beznamiętnie i długo w przestrzeń. Wokoło mnie osiadała szara, chłodna mgła, jakby chciała mnie oddzielić od przestrzeni, którą jednak chciałam prześwietlić wzrokiem.
– Czy jest jeszcze cos do zobaczenia? Co mogę ujrzeć? Nic tutaj nie ma. Jest może życie, a może nie… – i tak w przestrzeni wypatrywałam nadziei.
A gdyby tak można było jakąś droga dojść do Boga, do tego Prawdziwego?
– U Ciebie Boże też jest tak szaro? Chyba też, bo to, co znamy my, Ty znasz też. Uśmiechnęłam się do tego wyobrażenia, a może to był tylko grymas, a nie uśmiech? Szare niebo… hmm, szary świat, szara ja.
Zrobiło się naprawdę spokojnie. Bezruch i stagnacja, ale nareszcie bez tego natłoku myśli pojawiających znikąd i prowadzących donikąd. Cisza.

W sinym niebie wyobraziłam sobie drewniany, stary właz – taki, jakie w starych domach prowadzą na poddasze. To były stare deski i strach było się tego uchwycić. Miałam wrażenie, że kiedy spróbuje go otworzyć, to cale niebo ciężkie od szarości spadnie na mnie i przytłoczy mnie jeszcze bardziej. Było w nim jednak coś niepokojąco zachęcającego. Wyciągnęłam rękę, żeby chociaż dotknąć tego wejścia do nieba, które bardziej przypominało mi wejście na stary, zatęchły strych. Przyłożyłam dłoń. Drzwi prowadzące do góry były ciepłe i suche, jak gdyby mgła, która spowijała wszystko wokoło omijała je. Co tam może być? Kiedy je otworzę, może przeżyję największe rozczarowanie?… Mimo wszystko bałam się i czułam niepokój, ale szukałam palcami rozstępów i pęknięć, żeby mieć za co pociągnąć je w dół. Wciskałam końce palców coraz mocniej w szczeliny drewna. Zaskrzypiało dziwnie i baśniowo i drzwi nieco uchyliły się. Delikatnie odchyliłam je na sam doł. Z drugiej strony miały przybite szczeble, służące jako drabina. Mogę tam wejść!
Popatrzyłam w gorę i nie zastanawiając się zbyt długo, żeby się nie wystraszyć, stanęłam na pierwszym szczeblu, potem na drugim, trzecim i rękoma mocno podciągnęłam się w górę.
To był zwykły pokój, jak w hotelu… dwugwiazdkowym. Wystrój w barwach beżu. Jak ja nie lubię tego koloru! Jest bez żadnego wyrazu i tylko trochę cieplejszy od szarości – i rzeczywiście w pokoju było ciepło. Mimo tych przybrudzonych, starych tapet i wytartych tapicerek, pokój miał całkiem miły klimat. Co tam beż – pomyślałam – przynajmniej nie marznę.
Zauważyłam, że jeden z foteli, odwrócony tyłem, był wyjątkowy. Z wysokim oparciem, zniszczony, jak wszystko tutaj, ale dużo starszy i… piękny. Miał w sobie to coś. Renowacja mogłaby mu chyba tylko zaszkodzić. Miałam wrażenie, że ktoś na nim siedzi. Ktoś, kto jest w tym pokoju i wypełnia sobą całą przestrzeń i poczułam, że to obecność tej osoby, mimo, iż pokoik sam w sobie był raczej paskudny, nadaje pomieszczeniu ten kojący klimat.
Ciekawe, czy wie, że tutaj jestem? Ciekawe, czy to ktoś przyjazny, czy taki sobie, jak wszyscy? – pytałam samą siebie, choć w zasadzie było mi to obojętne. Ważniejsze było uczucie ciepła, a to oznaczało dla mnie coś więcej, niż tylko wyższą temperaturę, niż na zewnątrz.
Jeszcze przed chwilą byłam otoczona chłodną szarością, a teraz zaczynałam się czuć otulana ciepłem, jak beżowym miękkim kocem, ciepłem, które przemieszczało się we mnie. Chyba polubię ten kolor – uśmiechnęłam się do siebie. Moje obawy ustąpiły miejsca ciekawości i zachęcie. Na palcach spróbowałam się zbliżyć do fotela, ale tak cicho, niezauważalnie. Podłoga zaskrzypiała raz i potem drugi raz, ale ten Ktoś siedzący w fotelu w ogóle nie reagował.
Spojrzałam nieśmiało na osobę wygodnie siedzącą w fotelu i natychmiast opuściłam wzrok, ale... ujrzałam Go. Wyglądał, jak ktoś, kto jest bogaty, z tych najbogatszych, dla których luksus, przepych i komfort nie stanowią już upojenia. On wszystko czerpał z siebie samego. Wyglądał bardzo statecznie i spokojnie. Hmm, to nawet nie był spokój, ale stan, jaki można nazwać Pokojem w sobie samym.
Osoba wypełniająca całe pomieszczenie rzekła: Spójrz, patrz…
To było niewiarygodne, ponieważ Ktoś, kto siedział zamyślony w fotelu, w ogóle się nie odezwał. Nawet nie drgnął. W tym pokoju był jeszcze ktoś inny, a jakby ten sam. Stałam zdumiona. Czułam bicie mojego serca i ciepło, które rozchodziło się we mnie, ale to nie było ciepło ze mnie samej. W jakiś tajemniczy sposób byłam częścią Tego, który zasiadywał w fotelu w spokojnym skupieniu.
– Spójrz, patrz – ciepło i cicho zabrzmiał głos. - To jest ten moment, w którym powstawałaś w Jego sercu.
- Ja?
- Ciii, ciii – słyszałam głos, mówiący bardziej na samym dnie mojej duszy, niż na zewnątrz. – To jest ta chwila, kiedy naprawdę się stawałaś, patrz…
W tym niepojętym spokoju, jaki malował się na Jego twarzy, w przejmującym skupieniu jednej małej chwili zaczęłam dostrzegać, a może nawet słyszeć dźwięki: żywiołowość… jak szum oceanu. Twórczość… jak rój myśli, które żyją. Zaduma... jak wiatr. Niepewność… jak morskie fale. Jasność… jak dźwięk trąbki brzmiący niczym błysk. Wyrozumiałość… jak ciepło ognia. Spokój... jak jeziora, i znowu żywiołowość, radość, inspiracja, łagodność i spontaniczność, notoryczna inspiracja. To wszystko było tak bliskie i tak prawdziwe, jakbym to była ja.
- To nie jestem ja.
- Tak, to jesteś ty. W tamtym momencie. Najwspanialszym, najpiękniejszym. Widzisz na własne oczy, że to jesteś ty. Widzisz? Poznajesz?
Tak, dostrzegałam siebie samą w tych obrazach, w żywych obrazach Jego serca.
Wspaniały, piękny Ktoś w fotelu uśmiechnął się delikatnie z zamkniętymi oczami, a ja wiedziałam, że uśmiechnął się do mnie.
Stałam tak oszołomiona tą chwila i widziałam Go już tylko przez mgłę. Moje oczy były pełne łez.
– A mówiłam, że nie wiem kim jestem, że jestem nikim, że we mnie nic nie ma i że poza mną nic nie ma, a teraz, wypełniona miłością po brzegi, stałam i patrzyłam, ale widok zaczął się coraz bardziej rozmywać. Oczyma pełnymi łez widziałam jak przez mgłę.
Po długiej chwili mój spokój i moja radość przetarły mgłę, jaka panowała w parku, wśród jesiennych drzew. Pomału szłam z moja nowa tożsamością jesienną aleją. Ja, Jego ukochana córka. Stworzona do najpiękniejszych i najlepszych rzeczy.
Kiedy mgła całkiem już opadła, wąską alejka wychodziłam z parku, patrząc na ludzi i myślałam o tym, ze Ktoś, kto jest w swojej istocie niepojęty, każdemu z nas darował tą małą chwile w swoim zachwycie.
Dziękuję, że pozwoliłeś mi ją ujrzeć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez aga.ta dnia Sob 12:58, 17 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koralik
Pulkownik



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:57, 17 Mar 2012    Temat postu:

Piekne opowiadanie Aga.to.
Co sprawia ,ze zapominamy kim jestesmy,co zabiera nam radosc
z przezywania zycia...? Chyba wszystkiemu winne sa te stare
jesienne liscie :)Chca,zebysmy byli idealni,podnosza poprzeczke tak
wysoko,ze sami nie potrafia jej przeskoczyc.
Oprocz parkowych sa jeszcze domowe szeleszczaki,te tez ciagle cos
nam wmawiaja.
Cudnie przypomnialas mi,ze zostalismy zrodzeni z serca Przedwiecznego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aga.ta
kapral



Dołączył: 26 Mar 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:02, 17 Mar 2012    Temat postu:

Cieszę się, że sie podobało a jeszcze bardziej z tego, o czym przypomniałam Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koralik
Pulkownik



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:26, 20 Mar 2012    Temat postu:

Wiele lat temu w ubogiej wiosce,mieszkal pewien wiesniak z synem.
Oprocz kawalka ziemi i malej chaty pokrytej strzecha w jego posiadaniu
znajdowal sie kon,ktorego odziedziczyl po ojcu,i ktory byl dla niego
pomoca w uprawie roli.Pewnego dnia kon uciekl.
Sasiedzi mezczyzny, ktorzy szanowali go bardzo za uczciwosc i pracowitosc,
przybyli do jego domu,aby powiedziec jak bardzo wspolczuja mu straty.
Wiesniak podziekowal sasiadom za przybycie,lecz przy okazji zapytal;
- Skad wiecie,ze to co sie wydarzylo bylo dla mnie nieszczesciem ?
Jeden z przybylych wymamrotal do drugiego;
- On nie potrafi pogodzic sie z rzeczywistoscia, niech mysli co chce ,
dopoki nie odczuje smutku z powodu tego wydarzenia.

Sasiedzi odeszli,udajac ,ze zgadzaja sie z tym co uslyszeli.
Tydzien pozniej kon wrocil do stajni- ale to nie wszystko -przyprowadzil
ze soba wspaniala klacz.Gdy mieszkancy wioski dowiedzieli sie o tym,
wydawalo im sie ,ze zrozumieli co powiedzial im wczesniej wiesniak.
Wrocili do jego domu,aby pogratulowac mu szczescia.
- Wczesniej miales tylko jednego konia,teraz masz dwa.Gratulacje mowili.
-Wielkie dzieki za odwiedziny i wszelka troske z waszej strony-
odrzekl wiesniak - lecz skad wiecie ,ze to co sie wydarzylo,
bylo dla mnie blogoslawienstwem ?
Zaklopotani sasiedzi- myslac ,ze wiesniak oszalal - wyszli,po drodze
komentowali;
- Czy on rzeczywiscie nie rozumie ,ze otrzymal dar od Boga ?

Miesiac pozniej,syn wiesniaka zdecydowal aby oswoic klacz,
lecz zwierze nieoczekiwanie stanelo deba.Chlopak upadl lamiac noge.
Sasiedzi wrocili do domu wiesniaka,przynoszac podarunki dla rannego.
Starosta wioski zlozyl wyrazy ubolewania ojcu,mowiac,ze wszystko to
jest bardzo smutne.Mezczyzna podziekowal za wizyte i troske,
po czym zapytal ;
-Skad wiecie ,ze to ,co sie wydarzylo bylo dla mnie nieszczesciem ?

Wszyscy byli zdumieni tym ,co uslyszeli,gdyz nikt nie watpil ,
ze wypadek syna wiesniaka byl prawdziwa tragedia.
Kiedy opuscili dom,jeden z sasiadow przemowil do pozostalych;
- Ten czlowiek naprawde oszalal,jego jedyny syn moze kulec do konca
zycia, a on watpi, ze jest to nieszczescie !

Minelo kilka miesiecy.Kraj nawiedzila wojna.Wyslannicy krola rozpoczeli podroz przez caly kraj,w poszukiwaniu mlodych mezczyzn,z zamiarem
wyslania ich na front.Podczas pobytu w wiosce zwerbowali wszystkich
mlodziencow,z wyjatkiem syna wiesniaka,ktorego noga byla zlamana.
Zaden z mlodych mezczyzn nie wrocil zywy.

Syn wiesniaka wyzdrowial,konie rozmnozyly sie ,a ich potomek zostal
sprzedany za dobra cene.Wiesniak zaczal odwiedzac swoich sasiadow
aby ich pocieszyc i pomoc- jak oni to czynili,kiedy jakies wydarzenie
mialo miejsce w jego domu.
Kiedy ktorys z sasiadow zaczal narzekac,wiesniak mowil;
- Skad wiesz ,ze to nieszczescie ?
Jesli ktorys byl rozradowany,on pytal;
-Skad wiesz, ze to blogoslawienstwo ?
Wtedy dopiero ludzie w wiosce zrozumieli,ze poza tym co widzialne,
zycie ma tez inna wymowe.

Zagubiony kon
Paulo Coelho


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koralik
Pulkownik



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 9:08, 18 Maj 2012    Temat postu:

Maj 1939
W jednym z wilenskich kosciolow,para mlodych ludzi stanela na slubnym kobiercu.Oboje wlasnie skonczyli studia.On byl przystojnym mlodym lekarzem,a Ona piekna,mloda nauczycielka.

Kilka tygodni po slubie,mloda para przeniosla sie do jednego z miast centralnej Polski.Na Niego czekalo sluzbowe mieszkanie i etat w miejskim szpitalu.Ona od wrzesnia miala zaczac prace w szkole.

Wraz z wybuchem wojny On wyruszyl na front.Dostal przydzial do
macierzystej jednostki,gdzies na Kresach Wschodnich.Ostatni list od Niego
przyszedl w grudniu 1939 roku.Pisal;ze kocha i teskni,ze wojna szybko sie zakonczy i znow beda razem i prosil ,by na Niego czekala.List wyslany byl
w Starobielsku,gdzies w Zwiazku Radzieckim...
Ona zostala zupelnie sama.

Samotne zycie nie bylo latwe.Nowa granica oddzielila ja od mieszkajacej w Wilnie rodziny.Miejscowi starali sie pomagac.Pani "Doktorowa"
byla przeciez "Kims",tym bardziej,ze jej maz nie wrocil z wojny.
Kazdy mial jednak wlasne problemy,a Ona byla przeciez obca...
Jedynie gospodyni domu,w ktorym mieszkala,nie zapomniala o swej lokatorce.Mozna powiedziec,ze obie kobiety sie zaprzyjaznily.

Po kilku miesiacach mieszkancy miasta znowu sobie o Niej przypomnieli.
Coraz czesciej o Niej mowiono i niestety nie byly to opinie pozytywne.
Zaczeto widywac Ja z niemcami,a szczegolnie z jednym z nich.
Byl to mlody i wysoki stopniem oficer z miejscowego Gestapo.
dla wszystkich bylo jasne,ze zostala Ona kochanka Niemca.

Ludziom nie miescilo sie to w glowie.Maz nie wrocil z wojny
" a ta ku... znalazla sobie szwaba "
Bylo to cos nie do pojecia i wszyscy z wyjatkiem gospodyni,od Niej
sie odwrocili.Ludzie pluli na Nia na ulicy,rzucali wyzwiska,a na elewacji domu ktos ciagle wypisywal obrazliwe teksty.

Ona zdawala sie tym nie przejmowac i chodzila z wysoko podniesiona glowa.Nikt co prawda nie widywal usmiechu na Jej pieknej twarzy,
lecz kto by sie nad tym zastanawial.Gdy inni musieli opuscic swoje domy,
Jej pozwolono zatrzymac wielopokojowe mieszkanie.Gdy inni nie mieli czego do garnka wlozyc,Ona robila zakupy w sklepie "tylko dla Niemcow".
Widziano rowniez jej kochanka,jak przynosil wypchane ciezkie torby...
Dla wszystkich w miescie "Doktorowa"stala sie symbolem zdrajcy i sprzedawczyka.

cierpliwosc ludzi skonczyla sie w zimie 1943 roku.wyrokiem podziemnego sadu nasza bohaterka zostala skazana na smiesc,za zdrade Ojczyzny.
Wyrok wykonano...
Przy okazji zabito rowniez Jej kochanka...

Nastepnego dnia Niemcy przeszukali Jej mieszkanie.Znaleziono zastawione szafa drzwi,a za nimi ukryty pokoj.W pokoju tym od trzech lat
ukrywala sie rodzina miejscowego zydowskiego sklepikarza...
rodzice i czworka dzieci...Zabito ich na miejscu,a cala sprawe wyciszono.
Byl w nia przeciez zaangazowany niemiecki oficer...
Dopiero wiele lat po wojnie,gospodyni odwazyla sie ujawnic prawde;
Niemiecki oficer przez przypadek odkryl,ze Ona ukrywa Zydow.
Byla to piekna atrakcyjna kobieta,a on byl samotny.
Dal Jej do wyboru;zycie szesciu osob,
lub wlasna godnosc...
Wybrala...
Nie sadzila,ze straci rowniez zycie.

wyjete z sieci


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koralik
Pulkownik



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:40, 04 Cze 2012    Temat postu:

Przed wielu laty zyl sobie cesarz,ktory tak bardzo lubil nowe,wspaniale szaty,ze wszystkie pieniadze wydawal na stroje.Nie dbal o swoich zolnierzy,nie zalezalo mu takze ani na lowach,szlo mu tylko o to,by obnosic przed ludzmi coraz to nowe stroje.Na kazda godzine dnia mial inne ubranie,
i tak jak sie mowi o krolu,ze jest na naradzie,mowiono o nim zawsze
"Cesarz jest w garderobie.Cesarz zamawia nowe szaty".
W wielkim miescie ,gdzie mieszkal cesarz,bylo bardzo wesolo,codziennie przyjezdzalo wielu cudzoziemcow.Pewnego dnia przybylo tam dwu oszustow,podali sie za tkaczy i powiedzieli,ze potrafia tkac najpiekniejsze materie,jakie sobie tylko mozna wymarzyc.Nie tylko barwy i wzor mialy byc niezwykle piekne,ale takze szaty z tej tkaniny mialy cudowna wlasnosc;
byly niewidzialne dla kazdego,kto nie nadawal sie do swojego urzedu albo
tez byl zupelnie glupi." To rzeczywiscie wspaniale szaty"- pomyslal cesarz-
-Gdybym je mial na sobie,moglbym sie przekonac,ktorzy ludzie w moim panstwie nie nadaja sie do swoich urzedow,odroznialbym madrych od glupich.Tak ten material musza mi utkac jak najpredzej.
I dal obu oszustom z gory duzo pieniedzy,aby mogli rozpoczac prace.

Oszusci ustawili warsztaty tkackie,udawali,zepracuja,ale nie mieli nic
na warsztatach.Zazadali od razu najdrozszych jedwabi i najwspanialszego zlota;chowali je do wlasnej kieszeni i pracowali przy pustych warsztatach
i to czesto do poznej nocy.

"Chcialbym jednak wiedziec,jak daleko postepuje robota" pomyslal cesarz,ale zrobilo mu sie nieswojo na mysl,ze czlowiek glupi albo niezdatny do urzedu ktory piastuje,nic nie zobaczy;uspokoil sie wprawdzie,ze o siebie nie potrzebuje sie obawiac,ale postanowil jednak
poslac kogos,aby sie dowiedziec,jak rzeczy stoja.

Wszyscy ludzie w miescie wiedzieli,jak cudowna wlasnosc miala miec materia,i wszyscy pragneli sie przekonac,ze ich sasiad jest glupi lub zly.

"Posle do tkaczy mojego starego,poczciwego ministra-pomyslal cesarz
ten bedzie mogl najlepiej ocenic ich prace,bo ma duzo rozumu i nikt
lepiej niz on nie sprawuje swojego urzedu."
I oto stary, poczciwy minister poszedl do sali,gdzie siedzieli dwaj oszusci i pracowali przy pustych warsztatach tkackich."Boze drogi - pomyslal stary minister i wytrzeszczyl oczy- alez ja nic nie widze"
Ale glosno nie przyznal sie do tego.
Obaj oszusci prosili go,aby laskawie zblizyl sie do nich i pytali,czy wzor nie jest piekny i barwa wspaniala.Wskazywali przy tym na puste warsztaty
i biedny stary minister otwieral w dalszym ciagu oczy,ale nie mogl nic dostrzec,bo nic tam nie bylo.Wielki Boze -pomyslal-
-Czyzbym nie nadawal sie do swojego urzedu?"
Nie nie mode nikomu powiedziec,ze nie widzialem tkaniny"
-No i co nic pan nie mowi? powiedzial jeden z tkaczy.
-O,to jest sliczne,bardzo ladne!-powiedzial stary minister i patrzyl przez okulary.Co za wzor i jakie kolory!Tak, powiem cesarzowi,ze mi sie tkanina niezwykle podoba.
-To nas cieszy-powiedzieli tkacze i wymienili nazwe barwy oraz objasnili rysunek wzorow.
Stary minister pilnie uwazal,aby moc dokladnie powtorzyc wszystko cesarzowi,co tez uczynil.Po czym oszusci zazadali wiecej pieniedzy i nowego zapasu jedwabiu i zlota,potrzebnego jakby do dalszej pracy.
Ale znow wszystko schowali do kieszeni,a na warsztatach tkackich
nie bylo ani jednej nitki.Pomimo to siedzieli jak przedtem
przy pustych warsztatach.

Cesarz poslal wkrotce innego uczciwego urzednika,aby zobaczyl jak
postepuje praca tkaczy,i czy tkanina bedzie juz wkrotce skonczona.
Powiodlo mu sie zupelnie jak ministrowi.Patrzal i patrzal,ale poniewaz
nie bylo nic na warsztatach,nie mogl wiec nic zobaczyc.
-Czy to nie cudowna tkanina?-zapytali obaj oszusci i pokazali mu
,objasniajac wspanialy wzor ,ktory wcale nie istnial.
"Glupi jestem-pomyslal poslany czlowiek-A wiec chyba nie nadaje sie do mego swiatnego stanowiska,byloby to dosc dziwne,ale nie trzeba tego
po sobie pokazywac"
Pochwalil tkanine,ktorej nie widzial,i zapewnil oszustow,jak bardzo mu sie podobaja piekne barwy i ladny wzor.

-Tak ,to przepiekne powiedzial do cesarza.Wszyscy ludzie w miescie mowili o wspanialej tkaninie.Wreszcie cesarz zapragnal sam zobaczyc materie na warsztacie.Cesarz oglada niewidzialna materie.
Wybral sie wiec z cala gromada oddanych mu ludzi,wsrod,ktorych znajdowali sie i tamci dwaj dzielni urzednicy,ktorzy juz tu byli,
i zastal sprytnychoszustow pracujacych jak najgorliwiej,lecz bez nici i osnowy.
-Czyz to nie wspaniale?-powiedzieli dwaj dostojni urzednicy-
Niech jego cesarska mosc tylko spojrzy,co za wzor,co za barwy!
I pokazywali na puste krosna,gdyz mysleli,ze wszyscy oprocz nich
widza tkanine.
"Coz to-pomyslal cesarz.-Nic nie widze.To straszne!Czyzbym byl glupi?
Czy jestem nie wart tego,aby byc cesarzem?To byloby najstrazniejsze co mi sie moglo przydazyc"
-O,tak ,to jest bardzo piekne-powiedzial cesarz-racze to bardzo pochwalic!
-kiwnal z zadowoleniem glowa i zaczal ogladac puste krosna,bo nie chcial
powiedziec,ze nic nie widzi.Caly orszak,ktory otaczal cesarza,
patrzal i patrzal,ale takze nic nie widzial,wszyscy jednak mowili tak jak cesarz;
-Tak,to bardzo piekne! I radzili monarsze,aby szaty z tego nowego,wspanialego materialu wlozyl po raz pierwszy na wielka procesje,
ktora miala sie wkrotce odbyc.
-Magnitique,zachwycajace,excellent!-powtarzal jeden za drugim i
wszyscy byli niezwykle radzi.
Cesarz ofiarowal kazdemu z oszustow krzyz do noszenia w dziurce od guzika i nadal kazdemu tytul nadwornego tkacza.

Przez cala noc poprzedzajaca procesje oszusci nie spali i szyli szaty
przy szesnastu swiecach.Ludzie widzieli jak sie spieszyli,aby wykonczyc
nowe szaty cesarza.Wykonywali takie ruchy,jakby zdejmowali material z krosen,cieli wielkimi nozycami w powietrzu,szyli iglami bez nici i wreszcie powiedzieli;
-Oto szata gotowa.
Cesarz przyszedl do nich z najdostojniejszymi dworzanami,a dwaj oszusci
podnosili ramiona takim ruchem,jakby cos trzymali w reku,i mowili
-Oto spodnie,oto frak-a oto plaszcz?-I tak dalej-Wszystko takie lekkie,
jak pajeczyna;takie cienkie,ze sie na ciele nie czuje,ale na tym polega
cala zaleta tych szat.
-Istotnie powiedzieli wszyscy dworzanie,ale nie mogli nic zobaczyc,bo przeciez nic nie bylo.Cesarz mierzy niewidzialne szaty-
-Moze jego cesarska mosc raczy laskawie zdjac swoje suknie-
-powiedzieli oszusci-przymierzymy nowe szaty,tu przed tym wielkim lustrem!
Cesarz zjal ubranie a oszusci udawali,ze wkladaja na niego rozne czesci nowo uszytych szat.Objeli go wpol tak,jak gdyby cos zawiazywali,
niby to tren;cesarz zas krecil sie i obracal przed lustrem.
-Boze,jak to dobrze lezy,jak cesarzowi w tym do twarzy-mowili oszusci.
Jaki wzor,jakie barwy!
To wspanialy stroj!
-Baldachim,ktory beda niesc podczas procesji nad jego cesarska moscia juz czeka przed domem-oznajmil najwyzszy mistrz ceremoni.
Dobrze jestem gotow-powiedzial cesarz-Czy dobrze lezy?
I wykrecil sie jeszcze raz przed lustrem aby sie wydawalo,ze oglada swoj wspanialy stroj.

Dworzanie,ktorzy mieli niesc tren,schylili sie do ziemi i czynili takie ruchy
rekami,jakby ow tren podnosili,a potem szli i udawali,ze cos niosa
w powietrzu;nie osmielali sie okazac,ze nic nie widza.

I tak oto kroczyl cesarz w procesji pod wspanialym baldachimem,
a wszyscy na ulicy i w oknach mowili;
Cesarz idzie nagi przez miasto.
-Boze jakierz te nowe szaty cesarza sa piekne!Jaki wspanialy tren,jaki swietny kroj.Nikt nie chcial po sobie pokazac,ze nic nie widzi,bo wtedy okazaloby sie,ze nie nadaje sie do swego urzedu albo,ze jest glupi.
Zadne szaty cesarza nie cieszyly sie takim powodzeniem jak te wlasnie.
-Patrzcie,przeciez on jest nagi!zawolalo jakies male dziecko.
-Boze,sluchajcie glosu niewiniatka-powiedzial wtedy jego ojciec
i w tlumie jeden zaczal szeptac drugiemu to,co dziecko powiedzialo.
-On jest nagi,male dziecko powiedzialo,ze jest nagi;
-On jest nagi!zawolal w koncu caly lud.
Cesarz zmieszal sie ,bo wydawalo mu sie,ze jego poddani maja slusznosc,
ale pomyslal sobie;
"Musze wytrzymac do konca procesji"
I wyprostowal sie jeszcze dumniej,a dworzanie szli za nim,niosac tren,ktorego wcale nie bylo.


Te bajke znam z dziecinstwa,ale powinna byc bajka dla doroslych.
W bajkach jest madrosc pokolen.
Polecam indywidualnej refleksji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nemeczek
chorazy forum



Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:59, 04 Cze 2012    Temat postu:

Basnie Hansa Christiana Andersena to wczesna faza mojego dziecinstwa.
Czesto w dalszym ciagu mozna odnalezc ich odniesienie do rzeczywistosci,
sam podalem relatywnie niedawno ta sama basn na forum a-V.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koralik
Pulkownik



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:09, 04 Cze 2012    Temat postu:

Smile Lubimy te same bajki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jag
Pulkownik



Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 1482
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:18, 04 Cze 2012    Temat postu:

Czy bajka o nowych szatach cesarza to prawda, czy nie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koralik
Pulkownik



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 8:13, 05 Cze 2012    Temat postu:

Tak niestety bywa,ze oszukujemy samych siebie,
zeby nie wyjsc na "glupcow",bierzemy udzial we wspolnym teatrzyku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koralik
Pulkownik



Dołączył: 23 Lut 2012
Posty: 1149
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:23, 30 Wrz 2012    Temat postu:

Po cichej uliczce wielkiego miasta szedl sobie drobny staruszek,
Powloczac nogami w jesienne popoludnie
Zeschle liscie przypominaly mu kazde przesze lato
Przed soba mial dluga,samotna noc w oczekiwaniu na kolejny czerwiec.

Az nagle w stercie lisci w poblizu sierocinca,mala karteczka papieru zwabila jego wzrok.
Zatrzymal sie wiec i podniosl ja trzesacymi sie dlonmi
Czytajac dziecinne literki,starzec wybuchnal placzem,
Bo slowa palily jego wnetrze niczym pietno.

"Kimkolwiek jest ten,kto to znalazl,niech wie,ze go kocham.
Kimkolwiek jest ten,kto to znalazl,niech wie,ze go potrzebuje.
Nie mam nawet z kim zamienic slowa,
Wiec ten,kto to znajdzie,niech wie,ze go kocham".

Oczy staruszka spoczely na budynku sierocinca i dostrzegly mala dziewczynke
Z nosem smetnie przyklejonym do szyby.
I wiedzial juz ,ze wreszcie znalazl przyjaciolke,
Wiec pomachal do niej i poslal jej jasny usmiech
Oboje wiedzieli,ze spedza razem zime,nasmiewajac sie z z deszczu.

Naprawde spedzili zime,smiejac sie z niepogody,
Rozmawiajac przez plot i obsypujac sie drobnymi podarkami,ktore dla siebie zrobili
Staruszek rzezbil dla niej przepiekne zabawki
Dziewczynka zas rysowala mu obrazki,na ktorych piekne panie
Spacerowaly w sloncu i zieleni drzew,i oboje duzo sie smiali.

Lecz pierwszego dnia czerwca dziewczynka podbiegla do plotu
By pokazac starcowi swoj nowy rysunek,a jego tam nie bylo
Przeczuwala jakos,ze on juz nie wroci,
Pobiegla wiec do pokoju,wziela kredki i papier i napisala...

"Kimkolwiek jest ten,kto to znalazl,niech wie,ze go kocham
Kimkolwiek jest ten,kto to znalazl,niech wie,ze go potrzebuje
Nie mam nawet z kim zamienic slowa,
Wiec ten,kto to znajdzie ,niech wie,ze go kocham".

autor nieznany


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.oczekiwanie.fora.pl Strona Główna -> poezja Wszystkie czasy w strefie GMT
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin